Za nami EURO 2012, a wraz nim ciąg afer finansowych i personalnych oraz pomnażający się dług publiczny. Miasto procesuje się z wykonawcą stadionu firmą Max Boegl, Dutkiewicz zwolnił wiceprezydenta Janickiego i obarczył go odpowiedzialnością za całość niepowodzeń, choć jeszcze przed Euro walił pięścią w mównicę rady miejskiej, pokrzykując że „Nikt mi do stadionu wtrącać się nie będzie”*. Obecnie nie zająknie się nawet, że winę ponoszą wszyscy, którzy podjęli decyzję o budowie stadionu, wiedząc, że nas na to nie stać. Poprzez kreatywną księgowość dług ukrywany jest w spółkach miejskich, ale i tak jest na tyle wysoki, że grozi nam zarząd komisaryczny.
Dług, którym władze miasta nas obarczają, poprzez podnoszenie podatków, podnoszenie kosztów transportu jest zobowiązaniem, które przyjdzie nam zapłacić, choć nie mieliśmy szansy się w tej sprawie wcześniej wypowiedzieć np. w ramach referendum. Mogliśmy tylko protestować na ulicy. I to zrobiłyśmy.
I nie było tak, jak pisał Wojciech Szymański w artykule „Nasz stadion miejski jest ważniejszy niż polityczny zysk” w Gazecie Wyborczej – że nikt przed EURO nie podnosił kwestii niedochodowości stadionu, zbyt dużych kosztów poniesionych w trakcie budowy, ale też widma tych, które będą ponoszone.. To my mówiłyśmy rok temu, że utrzymanie tego kolasa będzie się odbywało kosztem publicznego transportu, pomocy społecznej, edukacji, mieszkalnictwa komunalnego – naszym kosztem. Pan Szymański zapomniał o spotkaniu z nami przed ubiegłoroczną Manifą, podczas którego nie zanotował sobie ani jednego słowa, z naszych wypowiedzi odnoszących się do sytuacji budżetu miasta i wydatków na stadion, żeby kilka miesięcy po EURO 2012 – w bardziej zachowawczej formie – ale zacząć powtarzać argumenty, o których mówiłyśmy. A mówiłyśmy!
W zeszłym roku podniosłyśmy głos sprzeciwu wobec antyspołecznej polityki miejskiej, której symbolem jest właśnie stadion. W kolejnych latach również będzie on nam się odbijał czkawką, jako koszt zgniłej ambicji prezydenta miasta i jego wysoko postawionych urzędników (zorganizowanej w myśl zasady polskiego przysłowia „zastaw się a postaw się”). Krótko po futbolowych uniesieniach, również w mediach, rozpoczęła się dyskusja, która podnosiła kwestię kosztów budowy stadionu, opłacalność EURO 2012 i kosztów, które dalej będziemy ponosić, utrzymując obiekt, który większości z nas w ogóle nie jest potrzebny. Wszystkie imprezy rozrywkowe (i co trzeba podkreślić wszystkie niedochodowe), które dotychczas odbyły się na stadionie i dawały radość Vipom Urzędu Miejskiego, elicie biznesowej i garstce ludzi, których było stać na bilety są kosztem, który poniesiemy MY – mieszkanki i mieszkańcy tego miasta.
Jako Inicjatywa 8 Marca nadal mówić będziemy o skutkach antyspołecznej polityki miejskiej, braku działań na korzyść wszystkich ludzi,oraz wizji miasta, w którym tkanka miejska jest wspólna, dostępna i współtworzona przez nas, gdzie obywatele i obywatelki mają kontrolę nad nad swoim życiem i pracą.
*Portal Gazeta.pl, „Ile mamy długów? Spowiedź Janickiego wywołała burzę” (08.10.2012).