Antyspołeczne inwestycje i długi

W Wieloletnim Planie Inwestycyjnym na lata 2013-2017* najwięcej nakładów (51%) ma iść na transport i łączność oraz gospodarkę mieszkaniową. Wszystkim mieszkankom i mieszkańcom potrzebna jest tania i sprawna komunikacja miejska oraz dach nad głową, a prospołeczne i dobrze prowadzone inwestycje powinny przynosić nam korzyści, podnosząc ogólny dobrostan ludności. Jednak władze miasta inaczej rozkładają ciężar priorytetów, widocznie „wiedząc lepiej”, co jest nam potrzebne. Pod hasłami transport oraz mieszkania nie kryją się społeczne inwestycje poprawiające życie ludzi, a w większości spektakularne budowy pogłębiające dług miasta (innymi słowy nasz dług).

Na transport i łączność władze miasta planują wydatkować łącznie prawie 1,2 mld zł, jednak tylko znikoma kwota ma z tego być przeznaczona bezpośrednio na transport publiczny (15%), z czego i tak większość (54%) idzie na wątpliwe społecznie inwestycje takie, jak dalsza rozbudowa węzła komunikacyjnego dla stadionu oraz inteligentny system transportu ITS Wrocław”** (łącznie 97,73 mln zł). Miasto szybko się rozrasta, jednak w planach – poza Psim Polem – nie ma budowy nowych linii czy połączeń, szczególnie dla osiedli położonych na obrzeżach. Natomiast przeważająca część pieniędzy na transport i łączność będzie wydatkowana na remonty i budowę dróg – prawie 852 mln zł. Owszem drogi też są potrzebne, ale czy priorytetem nie powinno być wspieranie dobra wspólnego, jakim jest transport publiczny, z którego w większości korzystają osoby nie posiadające samochodów? W inwestycjach na transport i łączność wpisany jest też tzw. program rowerowy, na który pójdzie zaledwie 2,1% wydatków. Czy radni i prezydent dojeżdżają do pracy tramwajem lub rowerem? Wątpimy w to. Jak widać ani rowerzystki ani pasażerki nie są priorytetem dla władz miasta.

Popatrzymy także na plany wobec mieszkalnictwa. Czy do 2017 czeka nas rozkwit budownictwa komunalnego, zwiększanie jego zasobu i remont przestarzałej infrastruktury wodno-kanalizacyjnej w komunalnych kamienicach? Niestety, pod hasłem „inwestycji w gospodarkę mieszkaniową” nie ma ani jednej pozycji budowy nowych mieszkań komunalnych. Rozwój mieszkalnictwa został całkowicie urynkowiony przez gminę (zlecony prywatnym firmom, w tym gminnej spółce TBS Wrocław, gdzie wynajem mieszkań, licząc kaucje i wkład oraz czynsz, jest niemal tak samo drogi jak na tzw. wolnym rynku). Na lata 2005-2017 przewidziano 934,5 mln zł na tzw. „program rozwoju terenów pod mieszkalnictwo”, czyli budowę dróg i przyłączy głównie dla TBSów, ale także dla prywatnych deweloperów, by mogli stawiać i sprzedawać mieszkania z gigantycznym zyskiem, na które my będziemy musieli zaciągać dożywotnie kredyty (jeśli mam to szczęście stabilnej pracy i wysokich zarobków).

Trzecią najkosztowniejszą pozycją w Planie Inwestycyjnym jest „kultura i ochrona dziedzictwa narodowego”. Władze miasta nie zamierzają jednak wspierać lokalnych festiwali kulturalnych czy różnorodnych inicjatyw osiedlowych, celują natomiast w postawienie jednego budynku: Narodowego Forum Muzyki, za który zapłacimy 420 mln zł i który pochłonie łącznie aż 56% wydatków inwestycyjnych na kulturę do 2017r.

Porównajmy te wydatki z planowanymi inwestycjami w sferę edukacji i opieki społecznej, która zawiera w sobie różne dobra wspólne: jak szkoły, przedszkola, żłobki. Na cały, realizowany od 2006 do 2017r., tzw. program budowy i rozbudowy tych instytucji władze przeznaczyły zaledwie 474 mln zł, przy czym w większości na remonty. W rzeczywistości nie powstanie ani jeden nowy żłobek, a władze wybudują zaledwie 4 kompleksy szkolno-przedszkolne i tylko 4 przedszkola, przy czym większość jest w dość odległych planach (lata 2015-2018). Do tej pory społeczne korzyści inwestowania w instytucje opiekuńcze są wątpliwe, co szczególnie pokazuje niedawny program budowy przedszkoli: zamiast stawiać budynki, władze postawiły 6 kontenerowych placówek prowadzonych przez prywatną fundację „Familijny Wrocław”***, w których koszty pobytu dziecka są ok 20% wyższe niż w placówkach gminnych, głównie z powodu prywatnego kateringu. Obecnie już prawie 50% placówek w mieście jest sprywatyzowanych (prowadzonych przez podmioty gospodarcze, osoby fizyczne czy „Familijny Wrocław”), z czego aż 37% stanowią tzw. punkty przedszkolne. Jak to wygląda od środka? Punkty przedszkolne opiekują się dziećmi wyłącznie przez 5 godzin dziennie, nie zapewniają wyżywienia (trzeba przynieść własne kanapki, w placówkach serwuje się wyłącznie herbatę), nauczycielki i opiekunki zatrudnione są na umowę-zlecenie, w ramach której otrzymują ok. 16 zł brutto za godzinę. Inwestowanie w infrastrukturę opieki nad dziećmi odsłania proces prywatyzacji usług publicznych w mieście, która niesie za sobą obniżanie ich jakości, wzrost opłat i pogorszenie warunków pracy i płacy. Takie utowarowienie opieki i edukacji pokazuje, że władze nie widzą w niej dobra wspólnego tylko koszt, który muszą pokryć.

Jak to działa?

Finansowanie inwestycji silnie podporządkowane jest polityce długu. Zarówno środki własne miasta oraz te otrzymywane z Unii Europejskiej, wymagają ich uzupełnienia przez kredyty. W budżecie na 2013r. dług miasta zbliża się do ustawowej granicy 60%, innymi słowy Wrocław jest już prawie bankrutem****. Magistrat równoważąc sobie budżet, zaciąga kolejne kredyty na pokrycie (i ukrycie) deficytu budżetowego. Niski deficyt jest m.in. wymogiem otrzymania funduszy unijnych, innymi słowy płynące do nas środki napędzają spiralę długów, na których zarabiają głównie prywatne banki europejskie. Na tym jednak zadłużenie się nie kończy. Większość inwestycji (a także zadań publicznych) prowadzona jest przez spółki miejskie – oznacza to, że są im przekazywane środki publiczne, pod które spółki zaciągają dodatkowe pożyczki. Według danych UM dług miejskich firm sięga obecnie 1,3 mld zł, a w związku z tym, że gmina ma w nich 100% udziałów, jest także gwarantem ich zobowiązania. Spółki i ich długi nie wliczają się jednak do budżetu miasta. Dodatkowo ich działanie (jako podmiotów komercyjnych) jest poza jakąkolwiek kontrolą społeczności lokalnych. Spółki w całym łańcuchu długu są niezbędne, gdyż umożliwiają wyprowadzenie poza budżet i ukrycie rzeczywistego zadłużenia miasta; są też ważnym elementem odspołecznienia inwestycji (dzięki ukrywaniu w nich swoich zobowiązań, władze mogą prowadzić drogie i spektakularne budowle, które ogłaszają później jako swój sukces). Dług natomiast jest narzędziem dyscyplinowania (podporządkowania) ludzi: od 2008r wzrastają koszty jego obsługi, w tym samym czasie miasto drastycznie zaczęło ograniczać wydatki inwestycyjne na zabezpieczenia socjalne (opiekę społeczną i instytucje opiekuńcze). Innymi słowy dług zaciągnięty pod inwestycje, z których korzystają nieliczni, powoduje ograniczanie wydatków na usługi publiczne, z których korzystamy wszyscy.

Rada Miejska do kontenera!

Z punktu widzenia potrzeb lokalnej społeczności (tani i szybki transport publiczny, mieszkania komunalne, dostępność i nieodpłatność instytucji opiekuńczych dla dzieci) wydatki inwestycyjne miasta są zupełnie postawione na głowie. Po pierwsze, inwestycje przez władze miasta są rozumiane głównie jako infrastruktura techniczna (w tym przede wszystkim budowa dróg), a nie społeczna, czyli inwestycje w poprawę jakości życia ludzi. Po drugie, te budowlane inwestycje (którymi chwali się magistrat) pogłębiają dług, za który będą musiały płacić obecne i przyszłe pokolenia. Wreszcie po trzecie, rozdymanie długu miasta daje władzom argument do kolejnych kroków „zaciskania pasa” oraz prywatyzowania usług publicznych, a przez to przenoszenia ich kosztów na budżety biedniejących gospodarstw domowych.

*Oficjalny dokument wydatków inwestycyjnych zatwierdzanych przez Radę Miejską, (łącznie obejmuje inwestycje rozpoczęte od 2006 roku i kontynuowane do 2017r), finansowanych ze środków gminy i UE.

**Inteligentny System Transportu, ma działać jak GPS i komunikować środki transportu z tablicami informującymi o godzinach odjazdu. Do tej pory systemem są objęte zaledwie 3 linie (tramwaje plus) na 10 skrzyżowaniach.

***Na ten cel przeznaczono 3 mln zł, gdyby władze chciały wybudować tradycyjne przedszkola kosztowałoby to w przybliżeniu 84 mln zł. Dla porównania, w tym samym czasie, gdy sklejano kontenery na stadionie zorganizowano 2 imprezy (koncert Queen i turniej piłki nożnej Polish Masters), które pochłonęły z budżetu 14 mln zł (pieniądze zostały utopione, gdyż imprezy nie przyniosły zysków)

****Łącznie wysokość kredytów i pożyczek długo- i krótko terminowych wynosi 2 324 802 534,40 zł, czyli 65,1% zaplanowanych dochodów budżetu. Nie wszystkie one są wliczane do oficjalnie podawanego zadłużenia publicznego, stąd nie ma jeszcze u nas zarządu komisarycznego.