Przeciwko prywatyzacji opieki

Od lat Manify formułują postulat zwiększenia jakości i dostępności usług opiekuńczych dla dzieci, osób chorych i starszych. Mimo że władze państwowe i samorządowe mają obowiązek zapewniać opiekę oraz wychowanie obywatelkom i obywatelom, nie traktują problemu priorytetowo. Dziś w Polsce opieka jest zorganizowana w taki sposób, aby jak najbardziej zmniejszać jej koszty. Praca opiekuńcza musi być przez kogoś wykonana, aby społeczeństwo w ogóle mogło funkcjonować. Zatem, gdy instytucje publiczne nie wywiązują się ze swoich obowiązków, praca ta spada na barki zwykłych ludzi, przede wszystkim kobiet.

We Wrocławiu obniżanie kosztów jest szczególnie widoczne w zakresie opieki nad dziećmi do lat 5-ciu. Magistrat niejednokrotnie znajdywał pieniądze na monumentalne inwestycje czy igrzyska sportowe, ale nie ma woli, aby zwiększyć ilość publicznych żłobków i przedszkoli. Przez kilkanaście lat wybudowano zaledwie dwa żłobki (po tym jak w latach 90-tych zlikwidowano ich ponad połowę), choć potrzeby są znacznie większe. Budżetowe wydatki inwestycyjne na politykę społeczną (w tej kategorii mieszczą się żłobki) stanowiły mniej niż pół procenta wszystkich inwestycji w latach 2010-2014! Liczba przedszkoli publicznych we Wrocławiu nawet spadła (między 2002 a 2012 zlikwidowano 5 przedszkoli) i stanowi coraz mniejszy udział we wszystkich przedszkolach. Choć rok rocznie brakuje miejsc w publicznych placówkach, miasto łatwo pozbywa się tego dobra – na przykład przedszkola na ul. Bartla, które ma być zamknięte we wrześniu.
Zamiast budować nowe i najbardziej pożądane przez rodziców – bo najlepszej jakości edukacji i opieki – publiczne placówki, miasto wspiera prywatne bądź fundacyjne przedszkola i żłobki, które pod każdym względem oferują gorsze warunki. Wiele nowych placówek działa jedynie przez 5 godzin, co nie wystarcza pracującym rodzicom. Większość z nich pomija regulacje Karty Nauczyciela i zatrudnia nauczycielki i opiekunki na tymczasowe umowy, za bardzo niskie pensje (pomocnice nauczycielek w 5-godzinnym punkcie przedszkolnym nie zarabiają nawet 800 zł netto, choć wykonują bardzo ciężką i odpowiedzialną pracę). Nowe placówki, zamiast swoich kuchni, preferują tańszy i gorszej jakości catering. Władze miejskie wspierają też budowanie kontenerowych placówek, które – jak wykazały niedawne badania – mają znacząco gorszą akustykę niż zwykłe budynki: większy hałas szkodzi zarówno dzieciom jak i nauczycielkom. Konsekwencją prywatyzacji i deregulacji było również powstawanie niekontrolowanych placówek – gdzie dochodziło do nadużyć, jak choćby w głośnej sprawie punktu przedszkolnego we Wrocławiu, gdzie znęcano się nad dziećmi.
Podobnie jak władze samorządowe, państwo też nie traktuje poważnie pracy opiekuńczej. Smutnym przykładem jest zeszłoroczna ustawa pozbawiająca dochodu ok. 100 tys. opiekunów osób niepełnosprawnych. Są to ludzie, którzy rezygnują ze zwykłej pracy poświęcając cały swój czas na opiekę nad niepełnosprawnym członkiem/-nią rodziny. W ramach “pomocy” państwowej dostawali skandalicznie niskie świadczenia (620 zł). Niemal połowa z nich niestety nie dostaje już wcale wsparcia. Rząd uznał, że “tak wysokie” świadczenia zbytnio obciążają budżet państwa i ograniczył je, odbierając je tym, którzy/re opiekują się osobami z niepełnosprawnością stwierdzoną po 18 roku życia. Nie pierwszy raz w imię dyscypliny finansowej odebrano ludziom prawa nabyte.
Działania rządu wywołały liczne protesty opiekunów i opiekunek. Akcje protestacyjne przyniosły pewne pozytywne skutki – rząd podjął proces ustawodawczy na nowo. Małe są jednak szanse na to, aby w ramach neoliberalnej polityki cięć budżetowych zagwarantowano opiekunkom i opiekunkom godne wynagrodzenie.
W obu powyższych przykładach widać politykę opartą na tymczasowych, koniunkturalnych rozwiązaniach oraz brak perspektywicznego myślenia, które zapewniłoby lepszą jakość życia w przyszłości (nam i przyszłym pokoleniom).  Ta “kontenerowa polityka” pogarsza jakość usług przez pogorszenie warunków pracy w sektorze opieki – tymczasowość, niskie płace, coraz dłuższa praca, to upowszechniająca się sytuacja w takich zawodach jak pielęgniarka, opiekunka dziecięca, nauczycielka czy opiekunka osób starszych. „Kontenerowa polityka” polega też na swoistej prywatyzacji opieki. Z jednej strony prywatne firmy sprzedają te usługi po rynkowych cenach, na które nie będzie stać większości ludzi. Z drugiej chodzi o przerzucanie odpowiedzialności na gospodarstwa domowe, które same muszą wykonywać pracę opiekuńczą, ponieważ zostają pozbawione niezbędnego wsparcia.