Komunikacja publiczna: prawo czy towar?

Transport we Wrocławiu należy do najgorszych w kraju: najwięcej korków, najwolniejsze tramwaje, wyjątkowo dużo wypadków tramwajów w ostatnim czasie oraz zły stan autobusów. Świadczą o tym nie tylko obiektywne dane, ale również codzienne odczucia nas wszystkich.


Fatalny stan spółki MPK jest wyrazem wyjątkowej niegospodarności albo ignorancji władz Wrocławia. Wygląda to tak jakby, ktoś celowo wpędzał spółkę w bankructwo: coraz większe zadłużenie, znaczne cięcia linii, podwyżki biletów, coraz gorsza jakość taboru, obniżka płac, wykorzystywanie umów śmieciowych oraz zwiększenie wymagania wobec pracowników – to wszystko sprawia, że komunikacja jest coraz mniej atrakcyjna dla mieszkanek i mieszkańców: droższa, mniej bezpieczna, wolniejsza. Transport zbiorowy to jedno z najważniejszych dóbr wspólnych miasta – jego jakość i rozwój jest w interesie wszystkich.

Cięcia wydatków: oszczędności czy likwidacja?
Po ostatnich aferach z wypadkami oraz bardzo złym stanem technicznym wrocławskich autobusów, przy – słusznym przecież – niezadowoleniu wrocławian i wrocławianek z szybkości i dostępności miejskiej komunikacji, władze na pewno zechcą zwiększyć opłaty za bilety (pojawiła się już taka zapowiedź). Taki krok spowoduje tylko pogorszenie sytuacji. Większe ceny biletów sprawią, że mniej ludzi będzie korzystać z MPK (tak się stało po podwyżkach cen w innych miastach, np. Warszawie). Natura dóbr wspólnych sprawia, że o ich istnieniu i efektywności decyduje ich dostępność: gdy ta jest ograniczana – powoli zanikają, stając się towerem: usługą dostępną tylko dla zamożniejszej części mieszkańców. Niekiedy znikają całkiem (jak tramwaje w USA w pierwszej połowie XX w., choć były tańsze i wygodniejsze od autobusów).

Cięcia po raz pierwszy: zdrowie i środowisko
Stan komunikacji publicznej oraz dróg, nie pozostawia wyboru kierowcom samochodów osobowych. Mimo że jest to zdecydowanie najgorszy środek transportu w środowisku miejskim: najmniej ekonomiczny i ekologiczny. Łatwo to zobrazować: ile przestrzeni i paliwa potrzeba, aby przetransportować 50 osób w tramwaju lub autobusie, a ile aby przewieźć tę samą liczbę osób w samochodach (z których najczęściej korzystają pojedyncze osoby)? Które środki transportu wyemitują więcej spalin i hałasu? Które w większym stopniu zniszczą nawierzchnie dróg? Bardziej jaskrawym porównaniem będzie zestawienie samochodów z rowerami. A efektywny transport to właśnie taki, w którym jest jak najwięcej tramwajów, jak najmniej samochodów, a alternatywą dla rozbudowanej komunikacji zbiorowej są rowery. Niestety poruszanie się na rowerze we Wrocławiu nie jest łatwe: ani szybkie, ani bezpieczne. Niewiele się zmieni przy obecnej polityce transportowej. Oprócz kilku tras „wymalowanych” na jezdniach, we Wrocławiu nie powstają prawie żadne ścieżki rowerowe, na ten rok planowane są dwie przebudowy, nowe ścieżki powstaną dopiero w 2014 i 2015. Brak chęci widać w kwotach wydatków na ścieżki: 3,7 mln zł w tym roku, a tylko 1,1 mln w przyszłym. Do 2017 miasto chce wydać w sumie 25 mln zł. Dla porównania: jest to taki sam wydatek jak na jeden tylko węzeł komunikacyjny przy nowym stadionie (dotychczas wydano 8 mln, a łączny koszt to 33,9 mln zł). Widać tu, że tani i czysty transport nie jest naczelnym celem władz miejskich.

Cięcia po raz drugi: pracownicy i nasze bezpieczeństwo
Komunikacja miejska to nie tylko pojazdy i infrastruktura, ale również pracownicy i pracownice MPK – na nich miasto też oszczędza. Choć w MPK nie było podwyżek od wielu lat, kierowcom stawia się coraz większe wymagania co do czasu pracy, czasów przejazdów i pracy na coraz bardziej zniszczonym sprzęcie (chodzi głównie o autobusy). Coraz częstsze jest wykorzystywanie umów-zlecenia (kierowcy pracują „na telefon”) oraz firm zewnętrznych, np. do sprzątania – przetargi wygrywają firmy o najniższych kosztach, czyli najniższych płacach dla pracownic.

Związki zawodowe w MPK już od dawna apelują do władz i mieszkańców o pogarszającym się stanie spółki. Związki nie walczą tylko o swój własny interes – sprzeciwiają się podejściu zarządu spółki (czyli de facto władz miasta), który kieruje się jedynie ekonomiczną kalkulacją: jak największe zyski przy jak najmniejszych kosztach. Jakość usług nie wzrośnie, a raczej zmaleje, jeśli będzie tworzona kosztem pracowników, ponieważ zmniejszy to bezpieczeństwo użytkowniczek.  Narzekania na „zbyt wysokie koszty zatrudnienia” i atak na związki zawodowe, to stara strategia władzy – „dziel i rządź”: próba skonfliktowania mieszkanek i mieszkańców. Dobra wspólne takie jak komunikacja mogą być utrzymane tylko dzięki solidarności między użytkowniczkami i pracownikami, dlatego że w naszym wspólnym interesie jest wysoka jakość i duża dostępność zbiorowej komunikacji miejskiej.

Zmiana!
Priorytetem miasta w kwestii transportu powinna być rozbudowana i tania sieć komunikacji zbiorowej oraz ścieżek rowerowych, jednak funduszy na naprawę fatalnego stanu nie powinno się szukać w kieszeniach obywatelek (przez podwyżki biletów) czy pracowników (przez zmniejszania ich płac), ale przekierowania pieniędzy z bezsensownych inwestycji (stadiony, igrzyska, festiwale, fontanny, sale koncertowe, pomoc publiczna dla prywatnych firm) na sprawny, powszechny i zrównoważony transport. Zwiększenie wydatków na komunikacje zbiorową i rowerową, to nie „obciążenie finansowe”, ale długookresowa inwestycja, na której skorzystamy wszyscy. Jak największa dostępność komunikacji miejskiej jest fundamentem jej funkcjonowania. Powszechny i rozbudowany transport miejski sprawi, że: zmniejszą się korki i wydatki na remonty dróg, będzie mniej hałasu i zanieczyszczeń, zmniejszą się koszty dojazdów do szkół i do pracy, ludzie będą bardziej mobilni, więc będą korzystać z dóbr miasta częściej.

Możliwość przemieszczania się w miejscu życia i pracy, powinno być prawem, a nie towarem!

***

Nie ma pieniędzy?

W latach 2007 – 2012 średnie wydatki na drogi miejskie i gminne we Wrocławiu wynosiły ok. 450 mln a na MPK ok. 320 mln zł. Czy proporcje nie mogą być odwrotne?